Od wieków ludzi fascynuje muzyka. Wpływa na ich życie, nastrój i twórczość. Dziś muzyka, to niesamowicie szerokie spectrum doświadczeń, zarówno w kontekście artystycznym, jak
i biznesowym. Każdy, komu "w duszy gra", musi odnaleźć się w trudnych realiach rynkowych i... robić swoje.
Z pasją, oddaniem a przede wszystkim z przyjemnością "robi swoje" Zenon Chmielewski - nauczyciel muzyki, edukujący szkolne zespoły wokalne i instrumentalne oraz przez pierwsze lata istnienia - prowadzący chojnowski chór Skoranta.
Gazeta Chojnowska - Od kiedy muzyka jest ważną częścią Pana życia?
Zenon Chmielewski - To zaczęło się w szkole podstawowej. Miałem wspaniałą nauczycielkę śpiewu, bo tak nazywał się wtedy przedmiot muzyka. Od piątej klasy występowałem na akademiach szkolnych jako solista. Pierwszym instrumentem, na którym zacząłem grać były skrzypce, na których świetnie grał mój wujek i mój tato postanowił, że będę grał na tym instrumencie. Chyba już wtedy poczułem, że to jest to, co sprawia mi ogromną przyjemność.
G.Ch. - Kontynuował Pan później muzyczną edukację?
Z.Ch. - Pierwszą szkołą, gdzie muzyka była przedmiotem wiodącym, było Liceum Pedagogiczne. Tam grałem przez pięć lat na skrzypcach, fortepianie i na perkusji w szkolnym zespole. Później Studium Nauczycielskie kierunek Muzyka i Wyższa Szkoła Pedagogiczna również z muzyką. Gram także na gitarze i flecie. W 1971 r. zacząłem uczyć muzyki
w Szkole Podstawowej nr 3, gdzie prowadziłem chór szkolny oraz zespoły instrumentalne. Od 1990 r. pracuję w Szkole Podstawowej nr 4. Tutaj również było wiele zespołów i grup, które prowadzę do dzisiaj.
G.Ch. - Z sukcesami jak wiemy.
Z.Ch. - W mojej pracy zawodowej tych sukcesów trochę się nazbierało. Chór i zespoły oraz soliści zajmowali czołowe miejsca na wielu konkursach i przeglądach. Ostatni znaczący sukces to I miejsce w Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki "Rozśpiewane nutki".
G.Ch. - To o to chodzi w tej pasji? O zdobywanie laurów?
Z. Ch. - Też, ale głównie o radość z obcowania z muzyką, która jest bardzo ważną częścią mojego życia. To taka odskocznia od rzeczywistości. Kiedy widzę radość i uśmiech na twarzach dzieci, to chce mi się pracować mimo częstego zmęczenia. Pracowałem również z chórem dla dorosłych. Mimo, że kosztowało to bardzo dużo pracy i czasu poświęconego próbom i występom, dawało to niesamowitą satysfakcję.
G.Ch. - Czuje się Pan spełniony?
Z.Ch. - Myślę, że po tylu latach pracy mogę powiedzieć i tak, i nie. Podświadomie czuję, że coś jeszcze jest przede mną. Zawsze mam dużo pomysłów i jestem gotów na wyzwania, czego dowodem jest nowy zespół werblistów, który wystąpił podczas uroczystości 30-lecia naszej szkoły.
G.Ch. - Rozumiem, że muzyk z taką pasją nie myśli o emeryturze?
Z.Ch. - Jak już wspomniałem, to coś jeszcze jest przede mną. W związku z tym jeszcze się nie wybieram, chociaż nigdy nic nie wiadomo.
G.Ch. - Ma Pan czas na inne zainteresowania?
Z.Ch. - Trudno znaleźć wolny czas , ale staram się nie zaniedbywać bliskich, przyjaciół i innych moich pasji. Oczywiście, jak każdy mężczyzna, lubię sport, a szczególnie tenis ziemny oraz siatkówkę. Lubię też zwierzęta, w szczególności mojego kociego towarzysza - Gwidona.
G.Ch. -Czego życzy się muzykom?
Z.Ch. - W moim przypadku to chyba zdrowia, a także dużych braw po występach moich wychowanków.
G.Ch. - Życzymy zatem wielu jeszcze udanych występów, wielkiego na nich aplauzu i znalezienia tego, co jeszcze przed Panem.