Dla jednych pasją jest pływanie, dla innych wspinaczka, jeszcze inni z upodobaniem trenują biegi. Nasz kolejny bohater cyklu "Ludzie z pasją" łączy te trzy dyscypliny wychodząc z założenia, że mają one znaczący wpływ na wspólny progres. Andrzej Kaczmarek jest pasjonatą pływania, nurkowania, zdobywcą Kilimandżaro i zagorzałym biegaczem.
Gazeta Chojnowska - Ludziom czynnym zawodowo trudno znaleźć czas na realizowanie chociażby jednej pasji. Pan spełnia się w trzech, wymagających niezwykłego zaangażowania.
Andrzej Kaczmarek - Zawsze lubiłem pływać, ale rzeczywiście nie zawsze miałem na to czas. Jakieś dziesięć lat temu doszedłem do wniosku, że nie samą pracą człowiek żyje i należy zadbać o swoje zdrowie, kondycję, stan ducha i ciała. Zacząłem regularnie chodzić na basen. Wtedy jeszcze jeździłem do Legnicy. Odkąd mamy wspaniałą pływalnię w Chojnowie rekreacja stała się formą stałych treningów, na co z resztą miała wpływ także decyzja o górskich wyprawach.
G.Ch. - No właśnie, skąd pojawił się pomysł zdobywania szczytów?
A.K. - To był zwykły, a może niezwykły, przypadek. Oglądałem program o globalnym ociepleniu. Mówiono tam m.in. o tym, że nikną śniegi Kilimandżaro. Poczułem nieodpartą chęć dotknięcia tego, co wkrótce, miało nieodwracalnie przepaść. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Zapisałem się na kurs alpinistyczny, zacząłem zdobywać pomniejsze szczyty - Lodowy Szczyt w Tatrach Słowackich, Gerlach, Großglockner w Austrii, Mont Blanc w Alpach i w końcu Kilimandżaro. Spełniło się moje marzenie. Nie da się słowami opisać dramatyzmu wspinaczki, emocji zmieniających się wraz z kolejnymi zdobytymi metrami, euforii kiedy stoi się na szczycie do niedawna nieosiągalnego marzenia... Te przeżycia warte są wielu poświęceń i każdego wysiłku.
G.Ch. - Wydaje się, że to właśnie górskie wyprawy są tą największą pasją. Skąd zatem zamiłowanie do biegania?
A.K. - Kiedy zaczynałem przygodę ze wspinaczką zauważyłem, jak odbiegam sprawnością fizyczną od moich kolegów. Mimo, że intensywnie pływałem, okazało się, że to bieganie jest najlepszą formą kondycyjną. Zacząłem więc treningi. Szybko przekonałem się, że sprawia mi to równie wiele przyjemności, co pływanie. Dziś uczestniczę w wielu biegach, najchętniej w ekstremalnych warunkach, z przeszkodami - Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów, Bieg Icemana - w wodzie, błocie, przy niskich temperaturach...
G.Ch. - Zdobył Pan Kilimandżaro, nurkował w Morzu Czerwonym, doskonali się w pływaniu, spełnia w bieganiu. Domyślam się, że to nie jest epilog?
A.K. - Absolutnie. Mam kolegów, którzy biegają, pływają, żyją intensywnie w wie-ku 80 lat. Też mam taki cel. Kiedy stanąłem na szczycie Kilimandżaro, na wysokości 5895m wiedziałem, że nie ma rzeczy niemożliwych, że mogę więcej, że marzenia się spełniają. Dlatego moim kolejnym dążeniem są Korony Ziemi - najwyższe szczyty siedmiu kontynentów. To ogromne przedsięwzięcie i projekt na lata, muszę zatem dbać o kondycję i nie zamierzam zwalniać. Stworzyłem nie-dawno kilkunastoosobową grupę, z którą w maju wybieram się na Etnę.
G.Ch. - Jak zachęciłby Pan innych do tak aktywnego stylu życia.
A.K. - Aktywność bez wątpienia jest ważna dla naszego zdrowia, ale nie można nikogo do niczego zmuszać. Istotą naszego dobrego samopoczucia jest życie w zgodzie z samym sobą, realizowanie się i rozwijanie bez względu na dziedzinę. Pasja, jakiekolwiek hobby, daje nam poczucie wolności, niezależności. Dla mnie pływanie, bieganie, wspinaczka, to idealna odskocznia, odpoczynek i niesamowita satysfakcja. I nie chodzi o trofea, zaszczyty czy zdobywanie nagród. Moim osobistym sukcesem jest fakt, że w dojrzałym wieku realizuję młodzieńcze marzenia, że jestem aktywny, że chce mi się chcieć, że potrafię wyjść ze strefy komfortu i nawet w kilkustopniowym mrozie, w ekstremalnych warunkach, na długich dystansach, cieszyć się urokami świata. Moje pasje nie tylko wzmacniają mnie fizycznie i psychicznie, dają też możliwości obcowania z naturą, poznawania nowych ludzi, miejsc, kultur, a to także niezwykle cenne walory. Dziś wiem, że jeżeli mocno czegoś chcemy, nic nie jest w stanie nas ograniczyć - ani wiek, ani ułomności, ani nierealne pragnienia. Bo dążenie do pragnień, to jeden z podstawowych wymiarów życia.
G.Ch. - Bliscy podzielają Pana pasje?
A.K. - Podzielają przekonania, a realizuje się każdy na swój sposób. Syn i córka biegają, ale podobnie jak żona, mają też inne zainteresowania. Łączy nas jedno. Od wielu lat w naszym domu nie ma telewizora. Razem podjęliśmy decyzją o pozbyciu się tego największego, bezsensownego pożeracza czasu, na rzecz wspólnie spędzanych chwil, czasu na książkę, na rzecz czerpania wiedzy poprzez poszukiwanie i odkrywanie.
G.Ch. - Dziękując za zajmującą rozmowę życzymy Panu (i sobie), by za kilka lat kolejnym pretekstem do spotkania w redakcji była opowieść o zdobyciu Koron Świata. Powodzenia.