Z cyklu - ludzie z pasją – Maja Grześkowiak
Aktorka Scen Muzycznych, nauczyciel śpiewu oraz aktorstwa w krakowskiej szkole wokalno-aktorskiej "Wokal Art", instruktorka tańca w Egurrola Dance Studio, instruktorka zajęć aktorskich w krakowskich przedszkolach, wokalistka w audycjach muzycznych dla dzieci, aktorka teatru Vis a Vis, wokalistka Grupy Artystycznej MAD, wolontariuszka... Maja Grześkowiak, chojnowianka, od kilku lat spełnia się jako artystka na różnych płaszczyznach i wielu scenach w kraju. Gazeta Chojnowska - Poznając Pani życiorys odnosi się wrażenie, że scena towarzyszy Pani od dziecka. Maja Grześkowiak - To prawda. Od dziecka bardzo lubiłam występować. Dobrze wspominam czasy, kiedy chodziłam do podstawówki. Nasza szkoła (pozdrawiam całą społeczność SP4) oferowała wiele kół zainteresowań i dzięki temu mogłam odkrywać i rozwijać swoje artystyczne zainteresowania. Do dziś bardzo to doceniam. Nie każda szkoła ma tak szeroki wachlarz artystycznych zajęć - koło taneczne, teatralne, chór. Uwielbiałam te wszystkie zajęcia. Często wracam do tych spotkań pamięcią i nie ukrywam, że przy pracy z dziećmi czerpię inspirację z tych wspomnień.
G.Ch. - Kto jest Pani artystycznym wzorem? M.G. - Pod względem podejścia do aktorstwa, gustu artystycznego i relacji z człowiekiem w trakcie pracy, wzorem jest dla mnie reżyser Cezary Studnia, którego poznałam w szkole musicalowej, i z którym miałam okazję pracować podczas mojego spektaklu dyplomowego. G.Ch. - Występy na scenie wiążą się z wysiłkiem fizycznym i emocjonalnym. Jak Pani radzi sobie ze stresem? Czy ma Pani tremę przed występem? M.G. - Jestem osobą, która nie uznaje półśrodków. W każdy projekt angażuję się całą sobą i faktycznie wiąże się to z mocnymi odczuciami i często z ogromnym wysiłkiem fizycznym. Wszystko to odreagowuję na siłowni. Ruch, jak się okazuje, jest zdrowy nie tylko dla ciała, ale i dla ducha. Czas z bliskimi, to dla mnie równie mocny regenerator - wsparcie, ich obecność i zainteresowanie cenię w moim życiu najbardziej. A trema? Mam ją prawie zawsze przed występem. To ciekawe zjawisko - bardzo lubię ten stan, bo w moim przypadku działa motywująco. G.Ch. - Miłość do sztuki objawia się na każdym polu Pani artystycznych projektów, co jednak sprawia Pani największą radość? M.G. - Mam takie dwie swoje radości artystyczne. Jedną z nich są spektakle retro, w których występuję. Po ukończeniu szkoły musicalowej we Wrocławiu właściwie z dnia na dzień przeprowadziłam się do Krakowa, mówiąc rodzinie i przyjaciołom, że właśnie tam mam zamiar tworzyć takie kabaretowe spektakle. Oczywiście nie wydarzyło się to od razu, ale spotkałam na swojej drodze kilka osób, z którymi udało się je urzeczywistnić. Obecnie z moją przyjaciółką aktorką gramy autorski spektakl "Mężczyźni proszę Panią ". Występuję także w kilku spektaklach teatru VIS A VIS, który specjalizuje się w klimatach varietes. Kolejne moje szczęście, to artystyczna praca z dziećmi. Noszę w sercu ogrom miłości do maluszków. Prowadzę zajęcia aktorskie, śpiewu, ostatnio również tańca. Uwielbiam energię dzieci. Moja mama ma ze mną bardzo ciężko, bo wciąż do niej dzwonię i godzinami opowiadam o moich podopiecznych.
G.Ch. - Największy artystyczny sukces? M.G. - Bardzo dużo pasji i co za tym idzie, spełnienia w pracy, w życiu. Myślę, że właśnie to jest moim największym sukcesem. G.Ch. - Wiemy, że wśród licznych obowiązków zawodowych znajduje Pani także czas na działalność charytatywną. M.G. - O tak. To dla mnie bardzo ważny temat. Wiąże się z jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Moja babcia przez lata zmagała się z chorobą nowotworową. Niestety, nie ma jej już z nami. Dziś jest moim Aniołem. I to dla niej postanowiłam przekazywać pacjentom dobrą energię poprzez sztukę. Odwiedzam szpitalne oddziały, pomagam chorym, organizuję koncerty. Ostatnio również, z grupą MAD, dajemy charytatywne koncerty dla dzieci z domów dziecka.
G.Ch. - Największe artystyczne marzenie? M.G. - Moim największym marzeniem jest, jak najdłużej się realizować, dzielić artystyczną pasją, obcować z ludźmi, urzeczywistniać kolejne projekty. Ważne jest dla mnie także być dobrym człowiekiem. To idzie ze sobą w parze. Im bardziej pracuję nad swoim wnętrzem, im bardziej rozumiem swoje odczucia i emocje w życiu prywatnym, tym lepiej oddaję je na scenie.
G.Ch. - Kiedy zobaczymy Pani występ w Chojnowie? M.G. - Mam nadzieję, że już niedługo. Kocham występować w Chojnowie, oczywiście u Pani Aluni w kultowej Jubilatce. Chojnowska publiczność jest dla mnie wyjątkowa - wspaniała, życzliwa, energetyczna. Każdy dotychczasowy spektakl w Chojnowie wspominam bardzo miło i zawsze z przyjemnością wystąpię na rodzimej scenie.
GCh
|