- Przestałam już wychodzić z dzieckiem do piaskownicy w obawie przed chorobami…
- Trudno iść chodnikiem nie natykając się na psie odchody…
- Buty moich dzieci niemal każdego dnia oczyszczam z g… Telefonów tej treści odbieramy co najmniej kilka w tygodniu. Ich temat dotyczy właściwie jednej sprawy – braku kontroli i odpowiedzialności za swoich podopiecznych właścicieli psów. Trudno nam już powiedzieć, który raz podejmujemy ten temat, rozgoryczenie mieszkańców jest jednak tak duże, że o „psim problemie" należy chyba pisać dużo i często.
Według naszych rozmówców na nic się zdają uwagi kierowane do właścicieli psów, (często też mówić nie ma do kogo, bo pies sam wyprowadza się na spacer). Nawet jeśli właściciel prowadzi czworonoga na smyczy, im obu obojętne jest, gdzie potrzeby zostaną załatwione. Trawnik, schody, chodnik, skwerek z ławeczką czy miejsce do zabawy dla dzieci – bez znaczenia. „Przecież to naturalny nawóz – pada najczęściej z ust właściciela. - Wchłonie się i jeszcze użyźni ziemię".
Wypadałoby takiemu „ekologowi" zaproponować zabawę w piaskownicy i przeanalizować wspólnie z nim skład tego w czym bawią się nasze dzieci.
W osiedlowych piaskownicach, na placach zabaw, szkolnych boiskach można znaleźć jaja glisty psiej (Toxacara canis). Ich obecność i ilość wskazuje na zanieczyszczenie środowiska kałem, co pośrednio może wskazywać na równoczesne występowanie innych organizmów chorobotwórczych pochodzenia jelitowego (niektórych bakterii, pierwotniaków i tasiemców).
Toxacara canis jest nicieniem, który część cyklu odbywa w glebie, a siedliskiem jego jest jelito cienkie psa. Jaja tego pasożyta mogą przetrwać w środowisku kilka, a nawet kilkanaście lat, co sprzyja zwiększeniu potencjału inwazyjnego tego pasożyta. Zarażenie toxacarą powoduje choroby oczu, do ślepoty włącznie. Oczywiście na chorobach wywołanych przez Toxacara lista zoonoz (chorób odzwierzęcych) się nie kończy.
Lekarze pediatrzy, służby sanitarne przestrzegają, że zabawa w brudnym piasku lub na skażonym trawniku może być przyczyną wielu schorzeń układu pokarmowego u ludzi, a w szczególności u dzieci od stosunkowo niegroźnych biegunek do utraty wzroku czy uszkodzenia wątroby i nerek. Nie sposób wyliczyć wszystkich konsekwencji jakie mogą wynikać z kontaktu ze skażonym środowiskiem.
Biorąc od uwagę opinie weterynarzy, że co trzeci kot lub pies jest zarażony pasożytami, nie może dziwić, że niepokojąco wypadają badania zachorowań pasożytniczych wśród dzieci. W Polsce odsetek takich zachorowań jest oceniany na 3-8 %.
Przepisy nakazujące właścicielom zwierząt sprzątanie po nich obowiązują w naszym kraju od ponad ośmiu lat. Nieliczni jednak do nich się stosują. Torebki na odchody, łopatki do ich sprzątania, tzw. psie toalety, są raczej niedotępne. Dokładając do tego brak odpowiedzialności, świadomości zagrożeń i społecznego poczucia wspólnoty, mamy to co mamy.
Właściciele psów muszą mieć świadomość, że nie tylko dzieci i młodzież przebywające na placach zabaw, szkolnych boiskach i miejskich parkach są narażone na zakażenie chorobami roznoszonymi przez zwierzęta. Każdy z nas ponosi to ryzyko, które przy zachowaniu kilku czynników (z czasem stających się pożądanymi nawykami) można skutecznie zniwelować.