„W dniu naszych złotych godów wyrażam serdeczne podziękowanie, za okazaną mi miłość, przywiązanie i opiekę i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było nadal szczęśliwe" Tak po 50 latach pożycia małżeńskiego dziękowali sobie przed bliskimi i urzędnikiem państwowym Jadwiga i Antoni Sidorowicz – jubilaci, którzy 11 lutego obchodzili swoje złote gody.
Oboje pochodzą z Wileńszczyzny. Znają się niemal od dziecka. Zbliżyli się podczas lokalnych potańcówek. O tym jak bardzo są sobie bliscy przekonali się, kiedy p. Antoni, na trzy lata poszedł do wojska. P. Jadwiga czekała, on tęsknił snując plany na przyszłość. Kiedy wrócił, stanęli na ślubnym kobiercu i przyrzekli sobie miłość, wierność i oddanie do końca swoich dni. Wprost z ceremonii oboje wrócili do cegielni, gdzie na co dzień zarabiali na życie.
Pół wieku później kolejny raz stanęli naprzeciw siebie w urzędzie i dziękując sobie za wieloletnie wsparcie i pomoc, utwierdzili się nawzajem o trwającej nadal między nimi miłości.
-
Idziecie wspólnie przez życie 50 lat – powiedziała podczas uroczystości Leokadia Szkolnik, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego –
Dzielicie dni smutki i radości, stanowicie jedność małżeńską. Symbolem tej jedności jest obrączka, którą przed 50 laty włożyliście na Wasze dłonie. Jest ona ze szlachetnego kruszcu i nie ma początku ani końca, tak jak Wasze życie dostojne i trwałe. Ten trwały związek uhonorował prezydent RP, w imieniu którego burmistrz miasta udekorował jubilatów medalem za długoletnie pożycie małżeńskie.
-
Życie nie jest łatwe bez względu na to czy jesteśmy w związku czy sami – mówi p. Jadwiga. –
Ktoś obok, to zawsze dodatkowe wsparcie, ale żeby przeżyć ze sobą wiele lat potrzebne jest zrozumienie, wyrozumiałość, dbałość o tą drugą osobę i pielęgnacja uczuć. Nie ma na to szkoły, ale szczerość i życzliwość, to najprostsze składowe udanego związku. -
Raz na wozie, raz pod wozem – dodaje p. Antoni. –
Trzeba jednak cieszyć się każdą chwilą, doceniać drobiazgi, dziękować za kolejny szczęśliwy dzień. Państwo Sidorowicz są dowodem na to, że trudności i przeciwności losu hartują i scalają.
-
To co najtrudniejsze mamy już za sobą. Teraz przyglądamy się jak rosną nasze wnuki – mamy ich troje i prawnuki -
tymczasem jest ich dwoje. Teraz to nasza dorosła dwójka dzieci i ich rodziny są dla nas całym szczęściem. Cieszymy się, że wciąż możemy być z nimi, czuć się pomocni i razem dzielić te troski i radości, które kiedyś przeżywaliśmy sami. Złote Gody były kolejnym pretekstem żeby przy wspólnym stole zasiadła cała rodzina. Na tę okoliczność był przygotowany uroczysty obiad i słodki poczęstunek.
A potem z pewnością były wspominki, przeglądanie rodzinnych albumów i opowieści sprzed kilkudziesięciu lat.