Po dwóch miesiącach dochodzenia policja ujęła sprawców napadu na pocztę przy ul. Sikorskiego w Chojnowie.
Przypomnijmy - 21 lutego, tuż przed godz. 14, do urzędu pocztowego wszedł młody człowiek. Na poczcie nie było petentów. Przez krótką chwilę rozglądał się. Zajęta rutynową pracą urzędniczka nie zwróciła na niego uwagi. Głowę podniosła, kiedy poczuła przenikliwe spojrzenie.
- To jest k… napad! Dawaj pieniądze!
Bandyta silnym kopnięciem wybił szybę oddzielającą pracownika od petentów, wskoczył za ladę, złapał niewielką kwotę pieniędzy i uciekł. Pracownik, który wybiegł z sąsiedniego pomieszczenia, widział już tylko plecy uciekającego.
Sprawcami tego napadu okazali się dwudziestokilkuletni mieszkańcy podchojnowskiej wsi. W toku postępowania ustalono i udowodniono mężczyznom kilka inny, podobnych napadów na terenie województwa. Obecnie zatrzymani przebywają w areszcie oczekując na wyrok, który według Kodeksu Karnego, za tego rodzaju przestępstwo może opiewać nawet na 12 lat pozbawienia wolności.
Dragi w mące
Majowy weekend, podczas którego większość mieszkańców Chojnowa wypoczywała, funkcjonariusze chojnowskiej policji spędzili na żmudnych procedurach dotyczących zatrzymania pary dealerów.
30 kwietnia policja wtargnęła do mieszkania w jednym z chojnowskich bloków zaskakując lokatorów niespodziewających się zupełnie takiej wizyty. Lokal i jego domownicy byli obserwowani od kilku miesięcy, od dawna funkcjonariusze wiedzieli, że wychodzą stąd narkotyki, czekali jednak na dogodny moment ujęcie dealerów. Wybrana chwila okazała się trafiona – zatrzymani byli zdezorientowani, a przygotowane do sprzedaży działki nie były zbyt pomysłowo ukryte. Wartość zabezpieczonych narkotyków w postaci tabletek, traw i proszku oszacowano na około 100 tys. zł. Przetrzymywane były w różnych miejscach, w tym także wśród artykułów spożywczych w kuchni. W mieszkaniu razem z dorosłymi przebywała także dwójka małych dzieci, które miały swobodny dostęp do narkotyków. Na szczęście proceder w odpowiednim momencie ukrucono, nie dopuszczając tym samym do ewentualnej tragedii.
Kobieta i mężczyzna rozprowadzający narkotyki będą teraz mieli dużo czasu na przemyślenia – grozi im do 5 lat więzienia.
Niezły bajer
Kilka dni temu dyżurny komisariatu przyjął zgłoszenie od mieszkańca Legnicy, którego pobito i okradziono. Okazało się, że zgłaszający, wypoczywając w Rokitach na ośrodku, późnym wieczorem wyszedł z domku i został napadnięty. Pobito go, zabrano kluczyki od samochodu i skradziono auto. Wkrótce, rozbity samochód odnaleziono na trasie Zimna Woda – Lisiec. Kolejne czynności ujawniały informacje, które zaczęły nasuwać funkcjonariuszom wątpliwości. Wiele szczegółów sugerowało, że nie było żadnego napadu. Przypuszczenia policjantów w niedługim czasie się potwierdziły. Okazało się, że mężczyzna, który imprezował z kolegami na łonie natury, wsiadł do samochodu w stanie nietrzeźwym i spowodował wypadek. W obawie przed konsekwencjami karnymi i gniewem żony wymyślił kryminalną opowieść licząc, że uda mu się uniknąć problemów. Ale się nie udało – będzie odpowiadał za jazdę po pijanemu, spowodowanie kolizji i fałszywe zawiadomienie.
Redakcja