Co kryje się za drzwiami klatki schodowej prowadzącej na wieżę dużego kościoła w Chojnowie? Gdyby zadać takie pytanie przechodzącym obok kościoła mieszkańcom Chojnowa, to okazałoby się, że tylko nieliczni znaliby odpowiedź.
A co faktycznie się tu wydarzyło?
Musimy cofnąć się do 6 lipca 1415 r. W tym dniu na stosie w Konstancji spłonął Jan Hus. Urodził się w 1369 r. w Husineczu w chłopskiej rodzinie. Od 1396 r. magister uniwersytetu w Pradze, a od 1403 r. zostaje kaznodzieją kościoła Betlejemskiego.
Jan Hus był przeciwnikiem papieża, gdyż stał na stanowisku, że głową kościoła jest Chrystus. Poza tym domagał się sekularyzacji dóbr kościelnych i krytykował niektóre obrzędy i praktyki kościelne. W Biblii widział jedyną podstawę religii chrześcijańskiej. Dlatego też domagał się przełożenia jej na język czeski.
Pomimo sympatii ze strony króla Wacława IV został wezwany przez Zygmunta Luksemburskiego na sobór do Konstancji. Tu miał okazję przedstawić swoje poglądy i za nie zapłacić na stosie.
Śmierć Husa doprowadziła do wywołania powszechnego oburzenia w Czechach. W 1420 r. powstańcy husyccy ogłosili „Cztery artykuły praskie". Dokument ten obejmował następujące postulaty: wolność głoszenia słowa bożego w Czechach, udzielanie komunii pod dwoma postaciami, zabranie duchowieństwu majątków i władzy świeckiej oraz nakłonienie księży do ubogiego życia apostolskiego.
Husyci podzieleni byli na kalikstynów lub utrakwistów i bardzo radykalnych taborytów. Ci ostatni odrzucali wszystko, czego nie było w Biblii (kult świętych, obrazów i relikwii, obrzędów kościelnych i praktyk, postu i spowiedzi, odpustów i modlitw za zmarłych).
Pierwsze wystąpienia przeciwko dotychczasowemu porządkowi wydarzyły się we Wrocławiu w 1418 r. Przeciwko władzom miasta wystąpili rzemieślnicy i biedota. Dwa lata później cesarz Zygmunt Luksemburski srogo ukarał buntowników.
Do 1425 r. Śląsk nie był zagrożony przez husytów. Jednak był to pozorny spokój. Husyci wkroczyli na Śląsk przez Kotlinę Kłodzką. Sprzyjali im głównie miejscowi chłopi. W 1428 r. miała miejsce największa wyprawa wojsk husyckich na Śląsk.
To właśnie w tym roku wojska husyckie zdobyły Chojnów. Nie pomogła fosa i mury obronne. Grupa mieszczan chcąc uchronić się przed rzezią ze strony husyckich żołdaków postanowiła schronić się na wieży kościelnej. Aby utrudnić husytom wejście na wieżę postanowiono zniszczyć kamienne schody prowadzące na górę. Prawdopodobnie to uratowało im życie. Poza tym klatka schodowa była ponoć zaczopowana ciałami zabitych.
Chojnowską rzeź przeżyło 15 mieszczan. Do dzisiaj zachowały się zniszczone schody. W późniejszym okresie uzupełniono brakujących 22 kamiennych stopni drewnianymi. Są one do dzisiaj. Cegły i kamienie milczą, a chłód jaki panuje tu sprawia, że jest tu przyjemniej niż na pobliskim rozgrzanym od promieni słonecznych rynku.
Gęś spalono, łabędzia nie. I ta historia nie ominęła również Chojnowa.
PS. Gęś po czesku znaczy HUS, łabędź to po łacinie LUTER.