Coraz częściej stajemy wobec tego, co w potocznym języku nazwać moglibyśmy "kataklizmem". Przed paroma laty, konkretnie w lipcu 1997 r. nawiedziła nas powódź (na szczęście jej siła nie była wielka). W maju 1999 r. to, co popularnie nazwano "trąbą powietrzną", a nasz współpracownik p. Jerzy Kucharski określił nazwą "nawałnica", poprzez momenty jeszcze kilku zagrożeń w postaci mocnych wiatrów...
Ostatnia taka "przyjemność" wydarzyła się w dniu wyborów, w minioną niedzielę 27 bm. Media zapowiadały zbliżanie się wichury od strony zachodniej. Wiedzieliśmy, że spowodowała ona, m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, i Francji, ogromne spustoszenia. Były także ofiary w ludziach. Nie byliśmy jednak przygotowani na takie wydarzenia jakie miały miejsce w tamtych krajach.
W godzinach wieczornych zaczęło się. Silna wichura połączona z gwałtowną ulewą, nie wskazywała jednak na to, co zaczęło się dziać w nocy. Wiatr, wydawało, się, że spowoduje większe spustoszenia. Około godziny 2.00 Straż Pożarna została wezwana do zwalonego przy ul Dąbrowskiego drzewa. Jak twierdzą naoczni świadkowie, reakcja jednostki z Chojnowa była szybka, a działanie sprawne. W godzinach porannych było po akcji i po drzewie pozostał jedynie pień.
Nie była to jedyne zdarzenie. Z dachów posypały się dachówki, zrywana była papa. Wiatr szalał jeszcze w godzinach rannych. Z jednego z budynków przy ul. Dąbrowskiego spadł dekoracyjny fragment komina. Gdyby nie ogródek przy budynku i to, że w godzinach nocnych mało ludzi wychodziło na zewnątrz... strach pomyśleć, jak mogłoby się to skończyć...
Nie stwierdzono poza tym wielu innych, alarmujących sytuacji. Jak podały służby Urzędu Miejskiego odpowiedzialne za podobne "sytuacje awaryjne" - poza paroma zgłoszeniami dotyczącymi m.in. stanu dachów i połamanych drzew - większych szkód nie stwierdzono. Poza obawami mieszkańców, np. osiedla, lękających się o stan swoich okien (zwłaszcza tych od strony zachodniej). Ofiar (na szczęście) w Chojnowie nie mieliśmy.
Parę spraw nasuwa się po tamtej nocy. Przede wszystkim, stan drzew na terenie miasta. Choćby te drzewa rosnące wzdłuż ul. Dąbrowskiego. Niemal wszystkie lipy pochodzą z tego samego okresu. Stan drzew "od środka" można uznać za niepokojący. Oglądaliśmy wnętrze pnia. Po prostu - próchno. Nie można więc kategorycznie stwierdzić, że inne drzewa rosnące w tym pasażu nie są w podobnym stanie. Czy więc nie należałoby dokonać - mówiąc prosto - "badania wnętrza" wspomnianych drzew?
Druga sprawa - to stan dachów budynków komunalnych. I nie tylko dachów. Także kominów, których wykruszenie się może spowodować nieszczęście.
Jeszcze jeden "kataklizm" mamy za sobą. Po minionym poniedziałku dochodzą z terenu kraju wiadomości o kolizjach związanych z padającymi drzewami, spadającymi kominami. W naszym kraju też były ofiary śmiertelne. W sumie - jak podała telewizja, zgłoszono kilka przypadków związanych z wichurą, w której były ofiary. Czy musimy czekać na pierwsze z terenu Chojnowa?
Warto nad tym pomyśleć...