1 luty, dla pewnego grona osób, od tego roku, stanie się pamiętną datą. Tego dnia, w Miejskiej Bibliotece Publicznej odbył się koncert chóru. Wydarzenie o tyle istotne, że od wielu lat, w naszym mieście podejmowane były próby utworzenia tego typu zespołu i chociaż teoretycznie zainteresowanych było wielu, na spotkania organizacyjne zjawiało się już nie tak licznie. Udało się to w tym roku. Trzy miesiące temu, Miejski Dom Kultury ogłosił nabór i wszystko zapowiadało, że kolejny raz pomysł spali na panewce - zgłosiły się dwie osoby. Wkrótce jednak chętnych przybyło i po kilku tygodniach chór liczył już około 20 osób, a systematyczne, prowadzone pod okiem Zenona Chmielewskiego próby, zaowocowały godzinnym koncertem, który odbył się w ramach organizowanych przez MBP „Muzycznych Inspiracji". I myli się ten, kto mniema, że był to banalny występ. Mimo, że chórzystki (plus jeden głos męski) ćwiczą od niedawna, wokalna prezentacja bynajmniej do banalnych nie należała, a bogaty repertuar oklaskiwała liczna publiczność.
- W chórze śpiewa moja żona, córka i wnuczka - mówi Kazimierz Czapski - Nie mogłem odmówić sobie obejrzenia ich pierwszego wspólnego występu.
Zespół, który roboczo posługiwał się nazwą Towarzystwo Śpiewacze, dziś oficjalnie mieni się „Skoranta" - ma nawiązywać do naszej Skory i jednocześnie brzmieć muzycznie.
W repertuarze chóru znalazły się kolędy i utwory z polskiego śpiewnika.
- To na początek - wyjaśnia Z. Chmielewski, prowadzący chór, wieloletni nauczyciel muzyki. - Oczywiście z czasem zajmiemy się trudniejszym repertuarem. Potencjał jest i myślę, że doskonale poradzimy sobie z czymś ambitniejszym. Brakuje nam tylko męskich głosów, ale wierzę, że po tak udanym debiucie, zachęcimy tenory, barytony i basy…
Z. Chmielewski podkreśla, że mimo, iż członkowie grupy to amatorzy, ich zapał uzupełnia wokalne niedoskonałości, których, nawiasem mówiąc, ucho życzliwej publiczności, nie jest w stanie wychwycić.
- Czechow powiedział - „gdzie nie ma serca, tam muzyka nie może istnieć". W sercach moich chórzystów jest tyle miłości do muzyki, tyle chęci do śpiewania, że z pewnością długo istnieć będą i dźwięki i chór.
- Tu się spełniamy, odpoczywamy, zapominamy… - powiedziała Monika Krzywda, alt.
- Poznajemy ludzi podobnych sobie, z pasją do muzyki i chęcią realizacji - dodaje Wanda Dobruszek - kolejny alt.
To był udany debiut. A tak wspaniale rozpoczęte „wejście" wróżyć może tylko sukcesy i szybki rozgłos, także poza granicami grodu nad Skorą (czego G.Ch. serdecznie życzy).