Profesor Jan Wiktor Sienkiewicz w Chojnowie - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



Profesor Jan Wiktor Sienkiewicz w Chojnowie




Profesor Jan Wiktor Sienkiewicz był niecodziennym gościem na finisażu prac Pani Alicji Niejskiej w Muzeum Regionalnym. Historyk sztuki z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, opowiedział o kolekcji zgromadzonych dzieł, dotykających tematyki architektonicznego i plastycznego wizerunku Chojnowa i jego okolic. (szerokość: 375 / wysokość: 384)

Profesor doktor habilitowany nauk humanistycznych, kierownik Zakładu Historii Sztuki i Kultury Polskiej na Emigracji (UMK), profesor Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie w Londynie (PUNO), autor i współautor blisko 40 książek, niezwykła osobowość dla świata nauki, kultury i sztuki podzielił się rysem swojej naukowej twórczości:

"Ukończyłem historię sztuki w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, 30 lat temu -

w 1987 roku, to strasznie dawno…. Chociaż mogło być inaczej: bo w zasadzie chciałem być architektem. Byłem również o krok od wstąpienia na medycynę. Dwa lata studiowałem prawo. Ale ostatecznie - zwyciężyła sztuka! Po magisterium, jako asystent w Instytucie Historii Sztuki KUL, zająłem się tematem, który w końcówce lat 80. XX wieku był niemodny i trudny do realizacji z pozycji umęczonego politycznym kagańcem i ekonomiczną mizerią, pod wojskowym butem Wojciecha Jaruzelskiego, kraju. Jako temat pracy doktorskiej wziąłem twórczość żyjącego i tworzącego wówczas w Wielkiej Brytanii - w Londynie, artysty malarza i wyśmienitego pedagoga w zakresie sztuk plastycznych i historii sztuki, organizatora polskiego życia artystycznego w tzw. polskim Londynie - profesora Mariana Bohusza Szyszki. To był artysta przed 1939 rokiem wyśmienicie wykształcony, najpierw na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, a następnie w Akademii Sztuk Pięknych

w Krakowie. Doktoratem otworzyłem sobie drogę w kierunku polskiej sztuki poza Polską. Praca nad redakcją rozprawy doktorskiej, w dużej mierze wykonana w Wielkiej Brytanii i we Włoszech, upewniła mnie (o czym już marzyłem od początku studiów), że kolejne książki, publikacje i moja droga naukowa powinny iść w kierunku odtworzenia topografii zjawisk artystycznych, wydarzeń, twórczości i dzieł polskich artystów plastyków, którzy po 1945 roku nie wrócili, a raczej nie mogli wrócić do Polski".

Twórców, którzy działali artystycznie poza granicami kraju nie brakowało. Dzięki intensywnemu pogłębianiu wiedzy i spektakularnej, jak na humanistykę karierze naukowej, dziś pan profesor może z dumą prezentować światu dorobek artystyczny kultury diaspory polskiej rozproszonej na wszystkich kontynentach globu.

"Tak. Mając 37 lat byłem już po habilitacji. W historii sztuki - to nad wyraz szybko. Później była profesura uniwersytecka i belwederska. To rezultat bardzo, bardzo intensywnej i konsekwentnej pracy. Niezliczonych wyjazdów i pobytów badawczych, archiwalnych, studyjnych w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Francji, krajach Bliskiego Wschodu i Afryki (w Libanie i Egipcie), Stanach Zjednoczonych i Australii. Po okresie KUL-owskim, byłem profesorem w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, a od 2009 roku kieruję jedynym na świecie Zakładem Historii Sztuki i Kultury Polskiej na Emigracji w Katedrze Historii Sztuki i Kultury Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. To ważna jednostka badawcza w polskiej historii sztuki współczesnej. Jest świadectwem, iż wybór pola badawczego sprzed 30 laty, wbrew zresztą "wróżbom i opiniom", jakie słyszałem "tu i ówdzie", że to materia nie warta głębszego naukowego rozpoznania i z wartościowania. Warto podkreślić, iż biała plama w polskiej historii sztuki drugiej połowy XX wieku - wypełniana obecnie polską sztuką powstałą poza Polską po 1939 roku, była w okresie PRL-u wynikiem kompletnej niewiedzy i ignorancji badaczy w odniesieniu zwłaszcza do dorobku artystycznego tzw. polskiego Londynu".

 

Cała historia zaczyna się na Wileńszczyźnie. Okres dzieciństwa wywarł ogromny wpływ na wybory przyszłego profesora nauk humanistycznych. A brak odpowiednich opracowań naukowych, był impulsem i motywacją dla początkującego naukowca do zebrania materiałów, które będą wypełniać luki w dziejach polskiej historii sztuki.

"Urodziłem się w krainie przepięknej! - piętnaście lat po zakończeniu drugiej wojny światowej, na terenach przedwojennej Wileńszczyzny, w Przerośli, która od XVI do XIX wieku (na długo przed uzyskaniem przez Suwałki statusu miasta), była ważnym miastem na szlaku pomiędzy Grodnem a Królestwem - z równie ważnym i uczęszczanym przejściem granicznym i komorą celną do Prus Wschodnich. Dzisiaj wiem, iż intuicja mojej matki, kobiety niezwykle wrażliwej i dobrej - Jadwigi z Podziewskich Sienkiewiczowej (córki przedwojennej Kasy Stefczyka w Przerośli), kazała chronić mnie przed wszechobecną po drugiej wojnie światowej szarzyzną i beznadzieją, zafundowaną naszym rodzinom przez sowiecką okupację. Ze strony ojca - Mariana Sienkiewicza, od wieków byliśmy rodziną rzemieślniczą. Po 1945 roku ich warsztaty musiały upaść. Chociaż dziadek Antoni, rozpoczął prace budowlane przy budowie kościoła parafialnego w Przerośli, a jego brat Alfons - przedwojenny zegarmistrz (chociaż bronił swojego fachu), musiał ostatecznie szukać pracy jako… woźny w szkole podstawowej. Na szczęście, po dziesięcioleciach udało mi się powrócić "na rynek" do rodzinnego gniazda w samym centrum Przerośli. Miejsca urodzenia mojego pradziada Marcina, dziada - Antoniego i ojca - Mariana, gdzie za ścianą, w domu zegarmistrza Alfonsa, nadal słyszę - zapamiętane z dzieciństwa, cykania i melodie setek przeróżnych zegarów. Ale wracając do dzieciństwa właśnie: przez kilka lat - na przełomie lat 60. i 70. minionego stulecia, rozklekotanym i śmierdzącym ropą Sanem, jeździłem z moją matką z Przerośli do Suwałk - do zaprzyjaźnionej rodziny Szulców oraz na prywatne spotkania z malarzem Józefem Poczobutem-Odlanickim, który tuż przed zakończeniem wojny zdołał uciec z Wilna do "wolnej" Polski. Potomek, wielkiego, zasłużonego dla Wileńszczyzny i Polski rodu, otwierał przede mną inny, dla mnie nie znany - niewiarygodnie piękny (w konfrontacji z bylejakością ówczesnej rzeczywistości) świat utraconego Wilna. Na swoich olejnych obrazach, które po sufit wypełniały jego niewielkie suwalskie mieszkanie, pokazywał mi fragmenty ojczyzny, której nie było.A przecież centrum jego świata było Wilno, jak dla wszystkich mieszkańców tego regionu. Szybko zrozumiałem, że jest jakaś nieprawda w tej powojennej rzeczywistości, że ktoś mi coś zabrał, wyrwał z pamięci rodzinnej, z małej Ojczyzny. Że kazał myśleć, iż Przerośl i Suwałki leżą w jakimś oddaleniu od centrum świata właśnie. Będąc więc na studiach historii sztuki w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, ani przez chwilę - od pierwszego dnia na uniwersytecie, nie miałem wątpliwości, że zajmę się w przyszłości tematem artystów pochodzących z Kresów Wschodnich, szczególnie z Wileńszczyzny. Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć - uratowałem ten fragment polskiego dziedzictwa dla dziejów polskiej kultury XX wieku".

Nauka, sztuka, kultura… wciąż potrzebuje odsłaniania kart zapomnianych. Badania, które pozwalają nam odkryć prawdę są żmudne, długie i intensywne. Sukcesywne pokonywanie stopni historycznej układanki pozwala na poczucie satysfakcji zarówno w sferze naukowej jak i sentymentalnie - osobistej.

"Mogę obiecać, ale proszę o wsparcie duchowe, że będą kolejne publikacje. Czas, by na podstawie dotychczasowych rozpoznań dokonań artystycznych zapomnianych i wypartych (albo zmarginalizowanych) w dotychczasowych opracowaniach dziejów sztuki "w Polsce" w XX wieku, napisać pełne (nie amputowane) dzieje sztuki "polskiej" XX wieku - to znaczy takie - które będą uwzględniały zarówno dorobek plastyczny, jaki powstał w powojennej Polsce po 1945 roku, jak i to całe dziedzictwo artystycznych osiągnięć, które polscy artyści stworzyli poza granicami Polski po wybuchu drugiej wojny światowej."

 

Życzymy Panu profesorowi, by do jego pięknej kolekcji książek, doszły kolejne pozycje, tak potrzebne w poznawaniu polskiej historii sztuki na emigracji. Wytrwałości i wielu inspiracji, owocnych poszukiwań w badaniu tożsamości kulturowej i artystycznej na obczyźnie, tworzonej przez naszych rodaków.

"Bardzo dziękuję. I dopowiem: Z Chojnowem jestem związany bardzo silnie - rodzinnie. Stąd pochodzi moja żona. Moje dzieci, niezależnie gdzie mieszkaliśmy, spędzały tutaj swoje wakacje i najpiękniejsze chwile z babcią Halinką. Dla nich - to był drugi dom".

 




K. Burzmińska
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama