27 sierpnia w Urzędzie Stanu Cywilnego Państwo Stanisław i Maria Baryło celebrowali swoje Złote Gody.
Jubilatów przywitał burmistrz Jan Serkies i kierownik USC Maria Zawiślańska.
- Tę wyjątkową okoliczność, najwyższe władze państwowe postanowiły uhonorować nadając Państwu odznaczenia będące symbolicznym wyrazem uznania, jakie żywią dla życia rodzinnego oraz wagi, jaką przy-wiązują do pomyślności każdej rodziny. - mówił burmistrz. -W imieniu Prezydenta RP, z ogromną satysfakcją wręczam Państwu Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie.
Medale, podziękowania, gratulacje, życzenia, łzy wzruszenia i uściski od najbliższych dopełniły ceremonii.
****************************
Historia ich miłości ma swój początek ponad pół wieku temu. To był 1964r. Festyn na Górze Parkowej. Mnóstwo mieszkańców, głośna muzyka, atmosfera niedzielnej zabawy. Wśród tego gwaru On i Ona. Znali się z widzenia. Chojnów, aglomeracja niewielka, trudno było nie kojarzyć twarzy - jej, przed oczami, Stanisław miał od dawna. Widywał ją często i już jakiś czas zaprzątała jego myśli. Zabawa w parku była idealną okazją by zbliżyć się do panny. Poprosił ją do tańca. Nie odmówiła. Zatańczyli raz, potem drugi, w końcu umówili się na randkę. Marysia doskonale czuła się w towarzystwie Stasia. Rozweselał ją i był wsparciem w trudniejszych chwilach młodej dziewczyny. On uwielbiał jej śmiech i od pierwszej chwili czuł się za nią odpowiedzialny. Stanowili wspaniały duet. Decyzja o ślubie zapadła bez wątpliwości. Nowożeńcy zamieszkali u jej rodziców. Niedługo potem na świat przyszła córka. Rozpoczęli starania o własne cztery kąty. Po dwóch latach dostali mieszkanie zastępcze - małe, zagrzybione, ale byli "na swoim". Wkrótce obiecano im docelowe ze spółdzielni, ale to "wkrótce" przeciągnęło się do 5 lat. Sprawę przyspieszyło zaświadczeni o ciąży. Męska rozmowa w spółdzielni i dokument o powiększającej się rodzinie zaskutkowało przyznaniem nowego mieszkania. Życie płynęło stabilnym rytmem. Stanisław pracował w słodowni. Pokonując kolejne szczeble kariery doszedł do funkcji kierownika i jako taki, po 41 latach odszedł na emeryturę. Maria przez wiele lat była spedytorem na żwirowni
w Okmianach. Poza pracą czas zajmowały obowiązki domowe, wychowanie córki i syna. Relaksem była działka. Pięknie zagospodarowana z mnóstwem kwiatów i oczkiem wodnym dawała chwile odprężenia. Dziś wciąż cieszy ich ten skrawek pachnącej ziemi.
Największą radość jednak sprawia rodzina - dwoje dzieci i 3 wnucząt. Cenią sobie także kontakty z przyjaciółmi. Odkąd dzieci "wyszły z domu" chętnie też podróżują. I marzą, by doczekać prawnucząt.
- Nie zmarnowaliśmy życia - mówi Pan Stanisław - I to chyba najważniejsze. Przeżyliśmy razem ponad 50 lat. Dzięki zrozumieniu, kompromisom, szacunkowi i miłości wciąż jesteśmy razem.
- I dzięki życiowemu optymizmowi - dodaje Pani Maria. - Mąż do dziś potrafi mnie rozbawić, żartem rozładować napięcie. Śmiech, radość, poczucie humoru - to równie ważne elementy budowania trwałych relacji.
Szacownym Jubilatom życzymy dużo zdrowia, radości, spełnienia marzeń i wielu jeszcze jubileuszy.