Kiedyś był idolem młodych. Na koncertach dziewczyny piszczały, chłopcy gwizdali z zachwytu. Był na szczycie, w świetle reflektorów, kochały go tysiące, otaczały miliony… W tym świecie był jednak sam dzieląc godziny z jedynymi przyjaciółmi – narkotykami i alkoholem.
13 października w sali kinowej Miejskiego Domu Kultury z chojnowską młodzieżą spotkał się Jarosław Wajk, były wokalista znanego zespołu „Oddział Zamknięty".
Długowłosy mężczyzna, wciąż przypominający wyglądem „rasowego" rockmana, przez półtorej godziny opowiadał o swoim życiu - życiu narkomana, pijaka, człowieka, który beznamiętnie żegnał umierających przyjaciół, oddalał się od najbliższych, wciągał w uzależniające łajno innych. Do czasu. Jako jeden z nielicznych otrząsnął się, odbił od dna i wyrwał ze świata showbiznesu, które dla wielu jest niedoścignionym marzeniem.
Teraz walczy z teoriami, które mówią, że są groźne i mniej groźne narkotyki, że jedna, dwie, trzy działki to tylko eksperyment, że łatwo przestać.
- Każdy eksperyment z narkotykami kończy się dramatem – Wajk nie ma wątpliwości – wie co mówi. – Samotność, zwątpienie, beznadzieja, bagno…śmierć. Nie ma miłości, przyjaźni, nie ma nawet kumplowania. Jesteś SAM, ale…"jest jutro, wtedy możesz pochylić się nad sobą".
Program prezentowany młodzieży, to swego rodzaju pamiętnik ilustrowany muzycznymi fotografiami, które powstały pod wpływem konkretnych wydarzeń. Na scenie krzesło, mikrofon, głośnik, kilka migoczących świec i on z gitarą. Postać, z której bije determinacja i chęć dotarcia, uświadomienia młodym umysłom czym są uzależnienia.
- Nie jest łatwo otworzyć się przed obcymi, mówić o sobie, o swoich bliskich i dramatach jakie wspólnie przeżywaliśmy. To wciąż boli. Wiem jednak, że warto, że tak trzeba, że muszę, chcę, powinienem.
Dziś, podczas jego występów, nie ma już gwizdów, pisków, wrzawy - jest cisza, skupienie, czasem łzy. Dziś nie piją toastów za „zajefajny" koncert - ściskają mu dłoń dziękując za prawdę, odwagę, przestrogę.
- Wasze zasłuchanie i wasze wzruszenie, to moje skrzydła. Co zrobicie z tymi fotografiami teraz zależy od was. Wierzę, że nie spotkam żadnego z was na dworcowej ławce, gdzie każdego roku pojawiają się „nowi", kiedyś butni, odważni, teraz żebrzący, kradnący, niepodobni do siebie.
Jarek nie bierze od 10 lat. Znów ma dom, kochającą rodzinę, oddanych przyjaciół i swoją misję – pomaga tym z dworcowych ławek. Nie potrafi jednak pomóc młodszemu bratu, którego kiedyś zabierał na swoje koncerty i towarzyszył przy pierwszej wychylonej butelce piwa…
A chojnowska młodzież? Większość nie ukrywała wzruszenia, do szkół wracali w milczeniu. Na jak długo zapadnie w ich pamięci ta lekcja?
Emilia Grześkowiak